Weekend w muzeum: 3 wystawy

Pierwszy miesiąc nowego roku 2016 dobiega końca, a wraz z nim kończą się powoli różne wystawy. Nowy Rok przychodzi do muzeów jakby trochę wolniej, nie spieszy się za bardzo. W końcu Nowy Rok to tylko data w kalendarzu, o wiele większe zmiany przynosi zawsze Nowy Semestr.
Rozpaczamy nad polskim czytelnictwem – w 2014 roku przynajmniej jedną książkę przeczytało dla przyjemności tylko 60% Polaków, więc tak, jest nad czym rozpaczać. Ale 60% to całkiem sporo, gdy porównamy to ze smutnym wynikiem 27%. Tylu Polaków wybrało się w 2014 roku do muzeum lub galerii sztuki. Płaczę. I czekam z niecierpliwością na wyniki z roku 2015.
Teraz szybki rachunek sumienia: byliście w 2015 roku w muzeum? Jeśli przez rok nie zdarzył się cud, to jakieś 70% z Was ze wstydem (mam nadzieję!) kiwa przecząco głowami. Mrużę teraz oczy i posyłam Wam groźne spojrzenie. Shame! *dzyń, dzyń*
Na szczęście, jak wspomniałam na początku, nadejście Nowego Roku nie robi na muzealnych wystawach dużego wrażenia – obrazy zawieszone na ścianach w ubiegłym roku wciąż tam są i czekają. Ale już niedługo. Pozwalam Wam udawać, że pójście na nie liczy się jeszcze do roku 2015, a Wy tym sposobem dołączycie do elitarnego grona 30% ludzi wyjątkowo kulturalnych. Tylko ruszcie się w końcu i idźcie do muzeum!

A oto moje 3 propozycje wystaw, które naprawdę szkoda by było przegapić. Dwie z nich kończą się już po tym weekendzie!

WARSZAWA, Muzeum Narodowe
Mistrzowie pastelu. Od Marteau do Witkacego. 
do 31 stycznia 2016

Ta wystawa zdecydowanie trafiła w moje zainteresowania. Z muzeum wyszłam z pomysłem na magisterkę, a do tego porządnie do-edukowana. Jeśli wystawa uczy i w dodatku przewodnik nie jest do tego niezbędny, to jest bardzo dobrze. Nie do końca przekonał mnie sposób uporządkowania dzieł – na początku panował porządek chronologiczny po czym nagle się rozmył i górę wziął podział tematyczny. Nieco się w tym gubiłam… Ale! Cóż z tego, skoro i tak chodziłam od obrazu do obrazu rozanielona i prze-szczęśliwa? Zebrane dzieła są naprawdę dobre i jest ich ogrom. I tyle kobiecych nazwisk – moje feministyczne serce się radowało.

Wobec takiej ilości dzieł, w tym wielu dotąd mi nieznanych, zdecydowałam się na kupno katalogu wystawy. Tu kolejne powody do radości – katalog jest wielką cegłą i zawiera informacje o każdym dziele i ich duże reprodukcje. Można zabrać wystawę do domu. Pełnia szczęścia i miłości.

Moja bardzo subiektywna ocena:
Zebrane dzieła: 9/10
Aranżacja przestrzeni: 7/10
Wartość edukacyjna: 9/10

27_bilinska_wiesniaczka_z_dzieckiem_1891_mnw

KRAKÓW, Międzynarodowe Centrum Kultury
Mikalojus Konstantinas Čiurlionis. Litewska opowieść.
do 31 stycznia 2016 

Świetnie zrobiona wystawa monograficzna. Aranżacja przestrzeni, pogrupowanie obrazów i klasa samych dzieł – wszystko na piątkę. Warto się wybrać, zwłaszcza że Ciurlionis jest artystą raczej średnio znanym szerszej publiczności w Polsce. A szkoda.

Poza tym, że same jego obrazy są magiczne, to jeszcze koncepcja ekspozycji jest bardzo dopracowana. Wszelkiego rodzaju „dodatki”, które często wydają mi się na wystawach zbędne i nieco nudne, na tej były przemyślane i naprawdę atrakcyjne. Możliwość przejrzenia zeskanowanych szkicowników artysty czy posłuchania skomponowanych przez niego utworów (o ile trafiło się na działające słuchawki) wydaje mi się szczególnie cenna. Również cytaty umieszczone na ścianach zostały wybrane perfekcyjnie i pięknie dopełniają narrację.

Moja bardzo subiektywna ocena:
Zebrane dzieła: 9/10
Aranżacja przestrzeni: 9/10
Wartość edukacyjna: 10/10

kapinaites

POZNAŃ, CK Zamek Poznań
Malarze Normandii. Delacroix, Courbet, Renoir, Monet i inni
do 14 lutego 2016

Plakaty kuszą wielkimi nazwiskami, zawoalowaną obietnicą obcowania ze Sztuką. Tak właśnie, taką przez duże S. Roztaczają wizję wystawy obrazującej przemiany w malarstwie francuskim w XIX wieku. I te nazwiska impresjonistów… Wszyscy złapią się na impresjonistów. Impresjonizm to najlepsza przynęta.

Generalnie obietnice z plakatów zostały spełnione. Wielkie nazwiska są, albo raczej zdarzają się. Przemiany w malarstwie są. Impresjonizm jest. Jednak nie była to porywająca podróż przez stulecie malarstwa we Francji. Winię zarówno same dzieła jak i aranżację przestrzeni wystawy. 80 obrazów, prawie same pejzaże… Trzeba być prawdziwym pasjonatem malarstwa pejzażowego by nie odczuć lekkiego znużenia. Albo wystawa musi być dobrze przemyślana. W tej zabrakło mi wyraźniejszego zaznaczenia poszczególnych części, podziału na rozdziały. Przede wszystkim jednak brakowało przestrzeni. Obrazy były rozmieszczone zbyt ciasno, pewnie przez to nie zmieściły się też żadne „dodatki”, a teksty objaśniające były dość skromne. Zbyt jednolicie, zbyt monotonnie, w dodatku bez przewodnika przeciętny widz wiele z wystawy nie wyniesie.

Spotkałam się z opiniami zupełnie przeciwnymi do mojej, więc mimo wszystko zachęcam do przekonaniu się na własne oczy. Z resztą lepszy marny Renoir niż żaden.

Moja bardzo subiektywna ocena:
Zebrane dzieła: 6/10
Aranżacja przestrzeni: 4/10
Wartość edukacyjna: 5/10

uid_d9563799d681bced1b3d0e2de2616b871446488209373_width_1200_play_0_pos_1200_gs_0

Jedna uwaga do wpisu “Weekend w muzeum: 3 wystawy

  1. Zgadzam się zdecydowanie, do muzeów marsz! Zaliczam się do elitarnego grona 27% ludzi kulturalnych, huhu. Wystawy oceniłabym podobnie (czy to zbieżność charakterów czy proces indoktrynacji akademickiej?), tylko poznańską ciut bardziej bym skrytykowała. I strasznie mi przykro że z grona wspaniałych pasteli z wystawy warszawskiej wybrałaś Bilińską, tfu!

    Nie każ tak długo czekać na kolejne wpisy, piszże częściej!

    Polubienie

Dodaj komentarz